Miesiąc: Maj 2018

Uboże, dobry duch domowych zakątków

Znany był na Rusi. Choć nie tylko. Opiekował się domem i jego mieszkańcami. Strzegł obejścia, nie pozwalając, na wtargnięcie innych sił nieczystych.

Uboże lub inaczej Domowik traktowany był jak swojak i krewny. Nikt nie śmiał i nie miał powodu, by występować przeciwko łagodnemu demonowi. Za to każdy mógł liczyć na jego pomoc.

Domowik był oddany całym swoim sercem dla ludzi, u których mieszkał. Cieszył się szacunkiem i poważaniem. czasem, kiedy się gniewał, tłukł talerze i gliniane miski. A kiedy naprawdę się rozsierdził, był zdolny do tego, by wpuścić w obejście strzygi i zmory. Jego ulubionym miejscem był zapiecek, gdzie przepędzał większość dnia i noc. Lubił schować się i nie rzucać w oczy niepotrzebnie. Kiedy ludzie opuszczali swe siedziby on także podążał za nimi jak wierny pies. Jeśli kto widział dziwne zachowanie psa czy kota, mógł być pewien, że widział Ubożątko. W Uboże wcielała się czasem dusza zmarłego antenata. Stąd tak wielkie przywiązanie. Czwartek był jego dniem. Wtedy to wystawiano mu resztki z obiadu, by mógł się posilić i odżyć nieco.

Święty ptak Raróg

Święty ptak Raróg

raróg

Raróg jest świętym ptakiem Słowian. Świętym symbolem ludów zamieszkujących ziemie od Bałtyku po Bałkany. Od Łaby, aż po rzekę Moskwę. Czcili oni drapieżnika poświęconego bogu Swarogowi. Ognisty ptak towarzyszył bóstwu i jego wyobrażeniom. Pojawiał się na niebie, gdzie wytrwali obserwatorzy mogli go oglądać nocą. Pod postacią świetlistego punktu mógł przemieszczać czarny nieboskłon. Czasem strzelał w górę jak pędząca z rozmachem noworoczna raca. Kiedy indziej obserwatorzy twierdzili, że widzieli wiązkę światła pikująca w wodę i zanurzającą się w niej bezpowrotnie. Fantazja ludzka podpowiadała i inne obrazy. Co bardziej kreatywni o lotnej fantazji widywali raroga jako wir pełen światła, kręcący po polu w blasku dnia. Wirując rozsiewał blask w koło. Byli i tacy, którzy widzieli smoka ogromnego i pełnego światła lub płomieni. Gad ział płomieniami i jak meteor wystrzelał w niebo. Tylko słońce mogło go przyćmić. Był gorącym symbolem pełnym światła i ciepła. Wszystkim obserwatorom zwiastował szczęście i pomyślność w życiu. Dlatego każdy chciał zobaczyć ognistego ptaka raroga. Był pożądanym widokiem. Ludzie tak pragną być szczęśliwi. Na obszarze słowiańszczyzny znany był w różnych postaciach. Wschodnia słowiańszczyzna pokazywała raroga jako świetlistego złotego pawia wieszczącego pomyślność.

raróg

Zdarzało się i tak, że sam Swaróg przyjmował postać swego zwierzęcego atrybutu. Potężny symbol wyglądał okazale, kiedy rozkładając potężne skrzydła, a z jego ognistych piór strzelały płomienie.

Raróg był motywem wielu podań ludowych i baśni opowiadanych dzieciom przed zaśnięciem. Bogactwo i pyszność postaci sprawiała, że był wdzięcznym modelem dla opowieści. W jednym z podań bohater ludowy podróżując po ziemi natknął się na jajo raroga. Cenny przedmiot ze złota został zgubiony przez stwora i jego potomstwu groziła zagłada. A wszyscy wtedy wiedzieli, że jajo żar-ptaka to rzadkość i cenne znalezisko. Dlatego heros baśniowy świadom odpowiedzialności, sam przez długi czas wysiadywał jajo. Bez jedzenia i picia z poświęceniem trwał na posterunku.

 

Jak dobrze znamy swoja historię

Jak dobrze znamy swoja historię

Ogólnie jest znany fakt, że wierzenia słowiańskie były związane z wiarą w wielobóstwo. Jednak z nazwaniem bogów po imieniu ma kłopot większa część populacji. Zapytany na ulicy przechodzień miałby problem z wyjaśnieniem, kto to jest Perun i jego symbol. Symbol Peruna był przecież kiedyś jednym z ważniejszych znaków. Ogólnie znanym i szanowanym.

symbol peruna
Symbol Peruna

Niestety działanie przedstawicieli nowej wiary, czyszczącej pole pod nowy zasiew nie pozostawiło w całości ówczesnych miejsc kultu. Ostały się te, które odwiedzane były w tajemnicy i w końcu zapomniane. Zapomniano o nich z prostego powodu. W końcu zabrakło wyznawców kultywujących tradycję. Nie dotrwały te miejsca do naszych czasów także z powodu surowców użytych na ich konstrukcję. Jak widać w przypadku Rzymu i Grecji stało się inaczej. Kamień, jak nieśmiertelny posłaniec przeszłości mówi do nas przez wieki. Słowiańskie chramy modlitewne budowano przeważnie z drewna, którego było pod dostatkiem. Jednak łatwo ulegało pożarom, a w ziemi nie konserwowało się tak, jak to jest z kamieniem. Jeszcze innym powodem niezachowania się reliktów przeszłości było adaptowanie do tych celów naturalnych fragmentów krajobrazu. Las, wzgórze lub święte źródła mogły pełnić tę samą funkcję co asyryjskie świątynie albo egipskie na część najważniejszych bóstw.

bóg perun
Bóg Perun

Literatura też skutecznie ominęła ten okres w dziejach kultury słowiańskiej. Ówcześni nie znając zasad, jakimi rządzą się systemy przekazywania informacji na piśmie, pozostawili tę formę utrwalania kultury najeźdźcom. Okupanci rozprawili się z dziedzictwem pokoleń iście po barbarzyńsku. Przypominało to działanie dzisiejszego recyklingu elementów elektronicznych. Są tak subtelne i zminiaturyzowane, że aby je przerobić, trzeba najpierw wszystko rozdrobnić na maleńkie elementy.

Źródła: https://slowianskiesymbole.wordpress.com
https://mityslowianskie.wordpress.com
https://bogowieslowianscy.wordpress.com

Magia liczby trzy

Triskelion jest bardzo starym znakiem znanym w wielu zakątkach Europy. Znany był Celtom i Germanom. Jego początki zachowały się w sztuce starożytnej. Podczas wykopalisk archeologicznych przedstawiania na naczyniach z wypalonej ceramiki nie są wcale tak wielką rzadkością. Znajdowany jest na kawałkach ceramicznych skorup z wielką pieczołowitością składanych jak zestaw puzzli. Inne nazwy to trykwater albo triskele. Triskelion oznacza trójnóg lub posiadający trzy nogi. Symboliczne znaczenie trójki powraca często. Trzy punkty podparcia dają stabilność. Jest to najmniejsza ilość potrzebna do utrzymania równowagi. Choć w przyrodzie świata zwierzęcego nie była wykorzystywana przez ewolucję. Prawdopodobnie z racji symetryzacji ciał organizmów, preferującej tworzenie parzystych powtórzeń.

triskelion symbol

Triskelion złożony jest z trzech elementów kolistych, a właściwie spiralnych. Potrójna symetria dzieli przestrzeń płaska na równe odcinki po sto dwadzieścia stopni.

Symbolizuje zmagania i posuwanie się do przodu, czyli postęp. Może być dobrym znakiem dla sportowców i wojowników. Dziś chętnie jest używany przez skrajne często ugrupowania.

Żmij czyli słowiański ognisty gigant

Żmij jest jedna z najpotężniejszych postaci w wierzeniach słowiańskich. Olbrzymi stwór o gadziej urodzie, w którym widziano raczej smoka o wielkiej, przewyższającej wszystko sile i manierach słonia w składzie z porcelaną. Wierzenia w Żmijów zachowały się bardzo długo w wierzeniach ludowych i pokutowały przez wieki, zmieniając postać i strasząc maluczkich.

żmij
Żmij

Intencje i stosunek Żmija do ludzi nie zawsze były takie same. Raz przedstawiany był jako stwór przychylny, a innym razem wrogi człowiekowi. I potrzebny był wtedy bohater, który poświęcając nawet własne zdrowie, a jeśli coś poszło nie tak, życie.

Badania naukowe etnografów i językoznawców potwierdzają, że źródła postaci można szukać w przestrzeni dość rozległej, jakim są korzenie cywilizacji europejskiej, wiążące ją z dalekim wschodem. Indoeuropejskie początki mitu sprawiają, że przebył on daleką drogę w przestrzeni geograficznej i chronologicznej poprzez wieki. Początki jego giną w mrokach dziejów i w chaosie, z którym jest utożsamiany. Pogląd jest umotywowany przekazami.

Informacje pozyskane z: https://demonyslowianskie.pl/zmij/

Znak Welesa – Gość z zaświatów

Kult Welesa jako jeden z nielicznych potwierdzają stare źródła pisane. Kroniki, będące opisem panowania ruskiego władyki służą jako źródło niewyczerpane i solidne. Choć napisane na zlecenie władcy stanowi rzetelne skarbiec informacji dotyczących wierzeń. Ruskie legendy potwierdzają wszystkie zawarte w rękopisach włodzimierzowskich szczegóły.

Ślady namacalne, bo odnoszące się do topografii miejscowej, jako znak Welesa, rozrzucone są po całej dawnej słowiańszczyźnie. Znaleźć je można w nazwach miejscowości, gór i zbiorników wodnych.

znak welesa
Znak Welesa

Zgodnie z tradycją ludowa górali podhalańskich, żył na ziemi smok o nazwie przypominającej imię podziemnego boga. Jego śmierć jest związana z nazwą góry w Tatrach. Smok Wołoszyn padł, zamieniając się w potężne wzniesienie.

Nazwy i nazwiska, którymi się ludzie mianują też noszą rdzenie należące do starego bóstwa.

Znana jest też opowieść już z czasów chrześcijańskich o świętym, który zniszczył w porywie świętego i słusznego gniewu, posąg Wołosa. Wtrąciwszy go w odmęty rzeki, uczynił nad nim znak krzyża na znak zwycięstwa i po to, by bałwan nie powrócił z czeluści.

Weles w początkach swej kariery patronował bydłu rogatemu. Był więc bogiem pasterzy. Skotij mówiono o nim. Patronował dużym stadom i pożytkowi z nich płynącemu. Pasterze zbierali się ze swymi stadami na dorocznych targach i sprzedawali co lepsze sztuki. Był więc Weles również patronem kupców. Patronował owej wymianie. A kupcy bywali przesądni więc stał się też bóstwem zaklęć i czarnej magii.

weles
Weles

Jak trafił w zaświaty? O tym trudno wyrokować. Może za pewien czas niedługi, ktoś wpadnie na trop właściwy i wyjaśni jego zejście do podziemnego świata.

Chrześcijaństwo odebrało Welesowi prawo opieki nad stadami i powierzyło ją innemu świętemu. Świętemu z zastępów nowej wiary. Stał się nim niejaki św. Błażej. Łatwo znaleźć nić łączącą te dwie postaci. Wymieniony święty chrześcijański w słowiańskiej wersji językowej występującej w zasobach kilku narodów i zwany był Vlasem. Nawet istnieje podejrzenie, że stało się odwrotnie. I święty został wcześniej spoganizowany. Jeszcze przed zawitaniem nowej wiary na tereny Słowian.

Co autor miał na myśli – dziady

Najbardziej nielubiany dziełem literackim prawie wszystkich uczniów prawie wszystkich liceów i wcześniej i obecnie są dziady obrzęd słowiański. Mroczna sceneria późno jesiennej nocy, mrowie zjaw i obrzędy ludowe nie zachęcają młodzieży do wgłębienia się w temat. Na dodatek język i logika sztuki są wysoce skomplikowane, a tok biegnących myśli poety wskazujący na meandrowanie na poziomie najwyższego skomplikowania.

Czym zatem były dziady w istocie?

Były rytuałem kultywowanym przez tysiąclecia przez mieszkańców całej słowiańszczyzny. Kult zmarłych jest żywy w wielu zakątkach świata. Do dziś w obrzędach czczących pamięć przodków pobrzmiewa stara nuta pradawnej celebracji. Święta zmarłych dawniej obchodzone były dwa razy do roku. Były dziady wiosenne i jesienne. Te drugie miały wyższy status i dzisiejszy dzień poświęcony pamięci przodków obchodzony jest w czasie kiedy to święto przeżywało prawdziwy renesans. W dawnych czasach palono ognie dla zmarłych i wystawiano dla nich ucztę, a także wywoływano zbłąkane dusze, by dowiedzieć się o tym, jak to jest po tamtej stronie i ulżyć cierpieniom tym, co odeszli, a nie mogą zaznać spokoju.

Źródło:

https://swietaslowianskie.pl
https://swietaslowianskie.wordpress.com/2016/10/03/dziady-niesmiertelna-pamiec/

Słowiańska menażeria

Nic w niej nie brakuje. I tak pięknie przenikają się światy. Bestiariusz słowiański jest kompletny. A demony jak przedstawiciele działów fabryki. Fabryki marzeń sennych i wyobrażeń. Odpowiedzialne za wszystko, co się ludziom złego działo. Każdy dział miał swoją załogę wypróbowanych monstrów. Był odcinek działalności obsługujący domowe zacisze. I jego kierowniczka zrzędliwa i złośliwa Kikimora, która miała za męża pantoflarza Domowika.

Bannik zaś odpowiadała za zaplecze socjalne i pilnował porządku w łaźniach. Był to jeden z lepiej zaopatrzonych działów przedsiębiorstwa. Z obsadzonym na stanowisku intendenta Kłobukiem nigdy niczego nie brakowało.

Rusałka

Chyba że w dziale sąsiednim. Kłobuk był niepoprawnym kleptomanem. Z domu blisko było na pole, ale tam też pracował dział demonów polnych. Postrach okresu żniwnego Południca i Licho, co na rozstajach dróg czekało na ludzi, z którymi powlecze się dalej w drogę na ich zgubę. W sprawach pogody najwięcej miał do powiedzenia Płanetnik. Pasał swoje obłoczki na niebie jak pasterz skot i nie wadził nikomu. Od spraw sercowych były latawce on i ona. Para nimfomanów niestrudzonych. W obejściu straszyła Strzyga zajeżdżająca konie w czas nocnego odpoczynku. A Zmora ściągała na ludzi duszne sny i nocne udary. W lesie czaił się wilkołak, co przy pełni zmieniał się w potwora, tępego i zaślepionego przebraniem mordercę. Baba Jaga też nie była lepsza od poprzednika. Do perfekcji miała opanowane umiejętności jazdy na byle czym. No i te jej porwania na zlecenie i bez. Rodzice drżeli o swe dzieci. Leszy i Dobrochoczy.

leszy borowy
Leszy, dochrochoczy lub borowy, zależnie od podań.

Dwaj gajowi. Pilnowali lasu skwapliwie. Drzewa i zające mieli przeliczone. Żaden kłusownik nie wyniósł im nic z lasu. Jak się wkurzył jeden z drugim to i drzewo potrafił pod nogi nieproszonego gościa zwalić. Spróchniałe, bo spróchniałe, ale huku przy tym było co niemiara. Kto nerwy miał słabe i zwieracze podatne na stres, przyodziewy nowej potrzebował po powrocie z lasu. I nad wodą można było spotkać sławetną reprezentację. Tam Utopić wciągał ludzi w odmęty lub dla zabawy zadręczał zagadkami.