Kategoria: słowianie

Kalendarz Słowian

Kalendarz Słowian kiedyś

Przed wielu laty kalendarz Słowian nie był dzielony na miesiące i tygodnie. Upływ czasu wyznaczało słońce i księżyc oraz zmiany zachodzące w przyrodzie. Ponieważ życie naszych przodków toczyło się w bliskości natury, wszelkie zachodzące w niej zmiany miały dla nich wielkie znaczenie. Stąd każda pora roku posiadała charakterystyczne dla niej święta, dni w których celebrowano wybrany aspekt przyrody oraz bóstwo, które było z nim związane. Najważniejszym świętami słowiańskimi i równocześnie stałymi punktami w niepisanym kalendarzu, były Jare Gody, Szczodre Gody, Noc Kupały i Święto Plonów.

Jare Gody były świętem wiosennym, celebrowały nowe życie i budzącą się przyrodę. Dziś pamiątki po nim widzimy w chrześcijańskiej Wielkanocy i jej atrybutach – jajkach, baziach, zielonych gałązkach. Bóstwem związanym z Jarymi Godami był oczywiście Jaryło.

Noc Kupały była świętem lata, konkretnie letniego przesilenia. Jej obchody poświęcone były czczeniu życia, witalności i płodności. Już grubo po chrystianizacji Kupalnocka została przemianowana na noc Św. Jana, czyli Noc Świętojańską. Wcześniej było jednak poświęcone – jak sama nazwa wskazuje – bogowi Kupale.

Święto Plonów było świętem schyłku lata i początku jesieni. Przypadało na równonoc jesienną i było okazją do złożenia bogom podziękowań za dary lata. Proszono także o przychylność w roku przyszłym oraz pomoc w przetrwaniu najtrudniejszych pór roku – jesieni i zimy. Święto Plonów słusznie kojarzy się nam z Dożynkami, które wywodzą się wprost od starego, słowiańskiego święta. Dziś obchodzone najczęściej pod koniec sierpnia, ewentualnie we wrześniu, zmieniły oczywiście w znacznym stopniu swój charakter. Nie sposób wskazać jednego bóstwa związanego z Plonami. Wiemy, że na wyspie Rugii był to Świętowit, lecz nie posiadamy informacji co do innych rejonów słowiańszczyzny.

Szczodre Gody były świętem zimowym i dziś odnajdujemy je w Bożym Narodzeniu. Podobnie jak dziś, podczas Szczodrych Godów ludzie obdarowywali się podarunkami, siadali do wieczerzy i świętowali przez kilka dni. Świętowanie rozpoczynało się zawsze w dniu przesilenia zimowego. Od tego dnia słońce ponownie zyskiwało władzę nad światem, co było oczywiście powodem do radości. Z tego też powodu bóstwem związanym ze Szczodrymi Godami był Dadźbóg – Słońce.

Oprócz tych najważniejszych świąt, istniały i inne, o nieco mniejszej wadze, lecz nadal mające znaczenie dla Słowian. Należały do nich Dziady, czyli Święto Zmarłych, które było obchodzone co najmniej kilka razy w roku. Było też Stado, Święto Welesa, czy Gaik.

W późniejszym okresie, już po chrystianizacji, powoli przyjmować się zaczął podział roku na miesiące. W niewielkim stopniu przyjęło się jednak ich oryginalne łacińskie nazewnictwo. Stąd do dnia dzisiejszego pozostał nam staropolski styczeń, luty, marzec (początkowo brzezień), kwiecień (wcześniej łżykwiat), czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień (wcześniej wiersień), październik, listopad oraz grudzień (uprzednio prosiniec). Jedynie maj ma jednoznacznie łaciński źródłosłów. Oczywiście każda ze słowiańskich nazw miesięcy ma swoje znaczenie i nie powstała bez przyczyny.

Szczegóły: https://blog.slowianskibestiariusz.pl/zycie-slowian/kalendarz-slowian/

Guślarz, wołchw i żerca – kim byli?

Guślarz, wołchw i żerca – kim byli?

Guślarz, wołchw i żerca – kim byli?

Pradawni guślarz, wołchw i żerca byli wśród społeczności słowiańskiej osobami cieszącymi się ogromnym autorytetem. Dziś ich funkcje są często ze sobą utożsamiane, jednak najprawdopodobniej nie jest to prawidłowe podejście.

Wołchw – słowiański szaman

Żerca
Żerca

Zapewne wołchw w czasach nam współczesnych zostałby nazwany szamanem. Jego magia pochodziła z natury i była z nią nierozerwalnie związana. Wołchw oddawał cześć Welesowi, który był jego naczelnym bóstwem i opiekunem. Aby wieszczyć przyszłość lub przywoływać duchy zmarłych, wołchw za pomocą rytualnego tańca i narkotyków wprowadzał się w trans. Ten stan umożliwiał mu uzyskanie ponadnaturalnych zdolności. Podczas rytuału wołchwowie zakładali wilcze skóry oraz łby, co miało zbliżyć ich do mocy Welesa. Prócz tego wołchw był pośrednikiem ludowej tradycji oraz wiedzy magicznej, przechowywanej w opowieściach, pieśniach i rytuałach. Wołchwowie mieli tak duży szacunek wśród społeczności, że często sprawowali nieformalną władzę, bądź spełniali funkcję „szarej eminencji”. Bezpośrednim spadkobiercą wołchwa  był guślarz. Nazwa ta pojawiła się dopiero po chrystianizacji polski i zastąpiła poprzedni termin. Stał się on na tyle popularny, że dziś jest dużo bardziej znany od terminu „wołchw”

Żerca – mag i kapłan

Żerca również władał magią, ale był przy tym równocześnie kapłanem. Bywało, że nie służył żadnemu konkretnemu bóstwu, a zdarzało się, że sprawował funkcję kapłańską tylko wobec jednego boga. Tak było w przypadku żerców na wyspie Rugii, gdzie królował Światowit. Prócz funkcji kapłańskich,  żercy pełnili w społeczności funkcje sędziów, rozjemców, czasem swatów. Doradzali lokalnym władcom i przekazywali im oraz ludowi boską wolę. Ich zadaniem było również składanie ofiar, przewodzenie pogrzebom, czasem zawieranie małżeństw. Uważani byli za autorytety w rozwiązywaniu problemów rodzinnych i społecznych. Moc żercy pochodziła głównie od bóstw niebiańskich. Żerca wyróżniał się wśród ludzi wyglądem zewnętrznym – nosił długie włosy i powłóczyste szaty.

żerca
Autor: DuszanB

Różne rejony, różne nazwy

Z  dostępnych źródeł wynika, że wołchwami nazywano osoby władające magią przede wszystkim we wschodniej słowiańszczyźnie i na Rusi, zaś żercami – w pozostałych terytoriach zamieszkanych przez Słowian. Zarówno jedni, jak i drudzy musieli pobierać nauki u swych starszych poprzedników, którzy uczyli ich wszelkich niezbędnych umiejętności. Nawet jeśli posiadali wrodzone zdolności, takie jak jasnowidzenie, nauka była konieczna, aby osiągnąć oficjalny status żercy lub wołchwa.

Źródło: https://blog.slowianskibestiariusz.pl/

Imiona słowiańskie – Dobra wróżba i skarb na całe życie.

imiona słowiańskie

Nadawanie imion w dawnej słowiańszczyźnie odbywało się całkiem inaczej niż teraz. Nikt nie musiał potwierdzać nadania imienia dziecku. Chodzić do urzędu i otrzymywać stosownych dokumentów. Rodzice zresztą, jak i dziś, robili to w zaciszu domowego ogniska. Młody człowiek po narodzeniu otrzymywała pierwsze imię, które było polisą na pierwsze kroki w życie. Było zabezpieczeniem przed demonami. Jeśli wybrano imię niewłaściwie, dziecku mogło grozić śmiertelne niebezpieczeństwo. Mogło się skończyć na tym, że jakaś wścibska Zmora miałaby w nocy ucztę. Dziś mówimy o śmierci łóżeczkowej. Jednak kiedyś wierzono w Strzygi, wampiry i zmory, mogące zaszkodzić dziecku. Imię należało wybrać mocne, by nić życia zawiązana na kołowrotku przez Rodzanice nie pękła pod naporem ostrego narzędzia najstarszej wieszczki. Imiona słowiańskie zmieniane były, kiedy malec osiągnął wiek, kiedy to ojciec przejmował nad nim opiekę. Urządzano wtedy święto. Rodzice zapraszali całą osadę; wszystkich sąsiadów i bliskich; starostę opolnego i żercę. Gotowano poczęstunek i przyjmowano prezenty. Młodemu człowiekowi ojciec obcinał włosy, palił je w ognisku bądź zakopywał w ziemi. Na koniec nadawał nowe imię. Imię na resztę życia. Imię jak wiano. Postrzyżyny obchodzili chłopcy, dziewczętom zaś organizowano ceremonię zwaną zaplecinami. One też dostawały nowe imię. Jednak im nie ścinano włosów, tylko zaplatano w warkocze. Odtąd biegały z zaplecionymi kosami, póki nie zostały mężatkami. Nadane w trakcie obrzędu imię szło z nimi odtąd przez życie, będąc jednym z największych skarbów.