Kategoria: Mity i legendy słowiańskie

Święta Góra – praca konkursowa

Tekst wykonany na rzecz konkursu dla blog.slowianskibestiariusz.pl. Wrzelkie prawa należą do autorów. Zachęcam do zapoznania się z lekturą.

 

swieta_gora

   W zachodniej części Puszczy Bukowej, na skraju lasu, znajduje się wzniesienie, które w tradycji ludowej zyskało nazwę Święta Góra, Świątek.

   Według przekazów, w dawnych wiekach na jej szczycie mieszkał świątobliwy pustelnik i właśnie, dlatego miejsce zyskało nimb świętości. Stanowi to wszakże tylko część historii! Wiele wieków wcześniej, nim osiadł tutaj ów eremita, na szczycie wzniesienia znajdowało się słowiańskie miejsce kultu.

   Tam, gdzie dzisiaj widnieją zdewastowane resztki pomnika Meyera, za naszych praojców rósł potężny dąb. Sam Perun naznaczył to drzewo, rozbijając piorunem jego pień na dwie części. Drzewo ugodzone gromem jednak nie obumarło. Po wielu latach, powyżej wypalonej rany, zrosło się ponownie. Dąb był tak dorodny, że i pięciu chłopa nie dawało rady go objąć. Rozrastał się i rozwijał… Z opadłych żołędzi z czasem wyrósł piękny zagajnik. Młode dębczaki skupiły się przy olbrzymie jak ród przy swym patriarsze!

  Od początku miejsce to okoliczni mieszkańcy obdarzali szczególną czcią. By ochronić gaj przed profanacją, otoczono go płotem. Drewniane ogrodzenie sporządzono starannie, z jedną tylko bramą. Jej zwieńczenie ozdobiono czaszką wielkiego odyńca. Duch tego zwierzęcia miał strzec przed skalaniem świętości przybytku. Wstęp do gaju był wzbroniony wszystkim prócz kapłana i przychodzących z ofiarami. Wejść również mogli ci, którym groziła śmierć. Im nie odmawiano schronienia, bowiem Słowianie taką czcią obdarzali swe święte miejsca, iż nie mogła tam być przelana nawet krew wroga.

 swiety_dab2 W pobliże świętego dębu dostęp miał tylko kapłan. Z wody zbierającej się w zagłębieniu przy jego korzeniach czytał i głosił różnorodne wróżby lub przepowiednie. Woda miała też i tę właściwość, że ktokolwiek jej się napił, wszelkie schorzenia go odstępowały.

 

   Mijały lata. Ludzie przybywali tu po rady, przepowiednie, a także by znaleźć lek na trapiące ich bolączki. Stało się też zwyczajem, że każdy polujący w puszczy myśliwy przynosił tutaj część zdobyczy. Włościanie zaś składali w ofierze płody ziemi.

    Było to niewielkie, lokalne miejsce kultu. Okoliczne rody obchodziły tutaj swoje święta, sprawowały wiece i sądy, chociaż  na większe uroczystości wyruszano jednak do sławnej świątyni Trzygława, znajdującej się w wielkim grodzie za rzeką  (na Górze Zamkowej w  Szczecinie).  Wszyscy żyli dostatnio, otoczeni łaską bogów.

   Nastał jednak czas, gdy wszystkie wróżby i znaki zaczęły wskazywać, iż nadchodzący właśnie rok będzie niezwyczajny – ważny i trudny zarazem!

  I rzeczywiście: na ziemię pomorską przybył biskup Otto z Bambergu, aby – w eskorcie polskich rycerzy, przydanych mu przez Bolka Krzywoustego – nawracać Słowian. Wszędzie tam, gdzie nie chciano dobrowolnie przyjąć chrztu, łamał siłą opór kapłanów i rządzącej starszyzny. Działo się to w Roku Pańskim 1124.

  W Szczecinie popalono stare świątynie – kąciny. Obalono posąg Trzygława, a świętego czarnego konia służącego do praktyk wróżebnych uprowadzono. Trzy głowy bóstwa przesłano papieżowi jako dowód nawrócenia Pomorza.

    Leżący na uboczu święty gaj uniknął losu innych miejsc dawnego kultu. Na Świętą Górę zaczęli przybywać wszyscy, którzy nie chcieli wyrzec się wiary ojców. Niestety nie potrwało to już długo – ich dni bowiem zostały niejako policzone.

  Chrześcijańscy duchowni, dowiedziawszy się o świętym dębie, szykowali krucjatę. Oczekiwali jeszcze tylko przybycia wojów obiecanych przez pomorskiego księcia Warcisława. W dniu, w którym mieli wyruszyć z grodu (Szczecina), rozszalała się wielka nawałnica. Porywisty wiatr, wiejący owego dnia, zmusił ich do zaniechania misji. Wszyscy, skupieni na modlitwie, czekali na zmianę pogody. Nazajutrz, po jutrzni, istotnie wszystko ucichło. Nawet drobny zefirek nie mącił panującej wkoło ciszy. Ruszyli tedy w procesji, eskortowani przez rycerzy.

swiety_dab    Widok, jaki ujrzeli na wzgórzu, na zawsze pozostał w ich pamięci: wyrwany płot leżał daleko odrzucony, brama z czaszką dzika zwisała smętnie, doszczętnie zdruzgotana. Obrazu zniszczenia dopełniały sterczące kikuty połamanych dębczaków. Jednak największe wrażenie wywarł na zgromadzonych potężny pień powalonego starego dębu. Po dokładniejszych oględzinach ujrzeli wystającą spod drzewa rękę. Był to kapłan, pełniący tutaj swoje posługi. Wolał umrzeć, niż sprzeniewierzyć się bogom?

   Ksiądz z orszaku zaintonował psalm: dziękował Panu Bogu, że zniszczył to siedlisko szatana. Potem klecha poświęcił wzgórze i odprawiwszy mszę ruszył wraz z orszakiem w drogę powrotną.

   Mieszkający w okolicy ludzie urządzili symboliczny pogrzeb żercy. Złożyli ofiary i zasiedli do wspólnej wieczerzy. Długo jeszcze w tych stronach opowiadano, że owej nocy, gdy szalała wichura, sam Strzybóg przybył tutaj na koniu – zabrawszy duchy świętego dębu i wiernego kapłana, wszystko inne postarał się zniszczyć. Uchronił w ten sposób święty gaj przed profanacją.

    Minęły lata i wieki całe. Dąb i spoczywające pod nim ciało kapłana rozpadło się w proch. Ich szczątki wchłonęła ziemia, rodząc nowe życie. I tak zamknęło się koło dziejów.

   Wieść gminna niesie, że nad tym miejscem czuwa jednak duch żercy. Biada temu, kto zakłóci spokój tego wzgórza!

Zebrał i opracował – Mirosław Wacewicz

Ilustracje – Marcin Yperyt Przydatek

W tekście wystąpiły wzmianki o bogu gromowładny, Perunie, więcej informacji można znaleźć tutaj – https://blog.slowianskibestiariusz.pl/bogowie/perun/

Dziki Gon

Dziki Gon, zwany również dzikimi łowami lub dzikim polowaniem. Wspomniany Dziki Gon jest najpopularniejszym z mitów centralnej europy. Mit ten mówi o trupim orszaku myśliwych i zbrojnych, zjawy te gnały przez niebo z towarzyszącymi im psami, które są istotnym elementem polowań. Dziki łów zwiastował katastrofę, plagę czy wojnę, w najlepszym wypadku jedynie śmierć nieszczęśnika obserwującego to zjawisko. Osoba która przecięła trasę biegu demonicznych zjaw mogła zostać również porwana i dołączyć do trupiego orszaku. Dla takiego człowieka czas się załamywał i płynął w innym tempie, zdarzało się, że jeśli jakimś cudem powrócił do świata żywych trafiał już na pogorzeliska i groby swoich dzieci czy wnuków.

dziki gon
Peter Nicolai Arbo: Åsgårdsreien

Sama obecność gonu w okolicy wywoływała ataki paniki wśród ludzi. Dzikich łowców obwiniano również o sytuacje gdy ktoś kto nagle zniknął, odnajdywał się nie pamiętając ostatnich wydarzeń, osoba taka najczęściej wracała kilkadziesiąt lat od czasu porwania, mimo że sama nie odczuwała upływu czasu.

dziki gon
Friedrich Wilhelm Heine: Wodan’s wilde Jagd

Dzikie polowanie nie było znane tylko Słowianom, u german ten mit pojawia się pod nazwą Hari, lub Heriaz, czyli wojownicy-wędrowcy będący w transie bitewnym, czyli orszak Wotana. Łączyli się w wilcze watahy i najeżdżali wioski w czasie nowiu. Dziki łów pojawia się również w powieściach Andrzeja Sapkowskiego i grze stworzonej na ich podstawie – „Wiedźmin 3: Dziki Gon”. Mit o dzikim gonie przewija się również w „Potopie” Henryka Sienkiewicza.

Legendy słowiańskie

Legendy są czymś co pozwala nam zbliżyć się do wiary przodków. Każda kultura i region posiada swoje piękne mity i legendy, nasi słowiańscy przodkowie mieli niezwykły dar do tworzenia zapierających dech w piersiach legend. Dlatego też legendy słowiańskie (kliknij, aby przejrzeć nasz zbiór legend) są czymś co warto poznać i czym można się zachwycić. Najciekawszymi historiami które spróbuję tutaj streścić jest legenda o grajku Sadku, Ognistym ptaku i najsilniejszym bohaterze rusi – Iliji Muromiec.

Sadko Minstrel
Legenda ta opowiada o chłopcu który nigdy nie rozstawał się ze swoją lutnią. Mimo, że nie było grajka lepszego od niego, czasy były na tyle ciężkie, że nikt nie był w stanie zatrudnić Sadka. Zasmucony grajek pewnego wieczoru zaczął grać nad rzeką, co nie uszło uwadze bogu wód, który zachwycony zdolnościami Sadka zaprosił go do swego królestwa. W zamian za grę w jego pałacu, obiecał mu ślub z wybraną córką boga. Jeszcze tego samego dnia Sadko spotkał mędrca, który doradził mu, aby zerwał struny lutni podczas gry i wybrał ostatnią z córek, której przez całą noc nie mógł dotknąć. Zgodnie z obietnicą, przed grajkiem stanęło sześćset jeden cór boga wód, Sadko cierpliwie doczekał końca i wybrał ostatnią o imieniu Czerniawa. Po ślubie, gdy zostali sam na sam, grajek położył się na skraju łóżka. We śnie dotknął Czerniawy stopą, a ona okazała się tak zimna, że zbudził się od razu. Nie było już pięknej komnaty, a jego stopa leżała w rzece, która krótko potem zachorowała, prócz tego obok Sadka leżał wór złota. Od tej pory kiedy na wodzie szaleją sztormy, oznacza to, że Sadko znowu gra na lutni.

Sadko Minstrel

 

Ognisty Ptak (Żar ptak)
Żar ptak to historia odwzajemnionej miłości chłopca stajennego do wybranki króla krainy zamieszkiwanej przez ogniste ptaki. W legendzie tej wielki szary wilk pomaga Iwanowi (stajennemu) odnaleźć ognistego ptaka który wyjadał złote jabłka z sadu króla. Nadal jednak Iwan z piękną Jeleną mają problem, ponieważ stajenny ma sprowadzić Jelenę do króla, który chce wziąć ją za żonę. Tutaj znowu z pomocą przychodzi wilk, zamieniając się w piękną Jelenę udaje się na ślub. W ostatniej chwili przed pocałunkiem wilk przybiera swoją prawdziwą postać, kiedy tylko wargi władcy dotknęły pyska ogromnego wilka, jego serce zamarło. Iwan został królem i poślubił Jelenę.

ognisty ptak

 

Ilja Muromiec

Najsilniejszy człowiek rusi, lecz nie był taki od początku. Większość życia dręczony przez chorobę Ilja spędził w swojej wsi, gdzie po 30 latach został uzdrowiony przez pielgrzymów, a od olbrzyma Switagora otrzymał nadludzką siłę. Muromiec sam dzięki swoim zdolnościom oswobodził Kijów i obronił miasto Czernihów przed tatarskim najeźdźcą. Podczas jednej z podróży został napadnięty przez zbójów, którzy uciekli na sam widok tego, jak stuletnie drzewo rozsypuje się w drzazgi po strzale Ilji z łuku. W swoich dalszych wędrówkach Ilja wielokroć udowadniał swoją siłę. Jednego razu, schwytał najznamienitszego zbójnika, Słowika który samym gwizdnięciem ogłuszał przeciwników. Również w tym przypadku Ilja Muromiec okazał się być lepszy, schwytał Słowika i zawiózł go w prezencie Włodzimierzowi do Kijowa.

ilja muromiec

Jeśli chcesz poznać więcej ciekawych mitów i legend, odwiedź naszą stronę Bestiariusz Słowiański. Znajdziesz tam wiele ciekawych materiałów, również z dziedziny demonologii i życia codziennego słowian.