Kategoria: Demony Polne

Demony słowiańskie

Demony słowiańskie

Demony odpowiedzialne za domowe obejście:

Bannik – dbał o łaźnię, by w niej było czysto i schludnie. I nie brakowało niczego. Ni witek brzozowych, ni drewna na opał, ni kamieni na palenisku.

bannik

Domowik – skrzat domowy o jowialnym i dobrotliwym wyglądzie. Lubiany przez wszystkich, gdyż nie czynił nikomu krzywdy, a dbał o spokój, który miłował nade wszystko.

Kikimora – żona poprzednika. Nie miała łatwego charakteru, co przyprawiało o ból głowy jej męża i niepokoiło domowników.

Kłobuk – kleptoman. Swoje obowiązki pojmował opacznie. Skutecznie dbał o pomnażanie domowego dobytku. Często kradł coś u sąsiadów.

Demony z lasu:

Leszy i Dobrochoczy – opiekunowie lasu. Bez nich ostoja zwierzyny i drzewostan byłby zagrożony. Szyszko miał szczęście, że ich nie spotkał.

leszy borowy
Leszy, dochrochoczy lub borowy, zależnie od podań.

Baba Jaga – dawniej bardzo ważna postać w randze bogini. Została zdegradowana do stopnia leśnego kidnapera.

baba jaga

Wilkołak – stwór zmieniający się z człowieka w wilka o dziwnej budowie. Pod wpływem pełni księżyca ujawniała się jego porywcza natura.

Demony widywane w polu:

Południca – spotykana w polu przez odpoczywających po pracy kosiarzy. Lepiej jej było nie spotkać.

południca
Południca

Licho – snuło się po okolicy i szkodziło ludziom.

Demony powietrzne:

Płanetnik – wszystkie kaprysy pogody były jego dziełem.

Raróg – towarzysz boga Swaroga.

rar

Latawiec i Latawica – demon w dwóch odmianach. To dość demokratyczne podejście. Może dlatego, że chodziło o sprawy płci i seksu.

Demony żywiące się krwią i przyczyny krwotoku:

Strzyga, Strzygoń – pod postacią puszczyka (stad jej nazwa) lub kobiety, która ukrywała swe ptasie szpony przed widokiem gawiedzi, nocami ujeżdżała konie, cwałując na nich do wystąpienia piany na bokach zwierzęcia.

Zmora i nocnica – dusiła swe ofiary, siadając im na piersiach. Nierzadko powodując wzrost ciśnienia i krwotok z nosa.

nocnica zmora
Nocnica inaczej Zmora by Makota

Demony nadwodne i podwodne:

Utopiec – zagadkowy stwór o śliskiej i zielonej skórze

Rusałka/Brzeginia – piękność, która była powodem żarliwej i niespełnionej miłości zakończonej często zgonem.

Mamuna/Dziwożona – starucha żyjąca nad brzegiem zbiorników wody stojącej i rzekami, zamieszkiwała pieczary na stromych zboczach. Przedstawiano ją jako starą i szkaradną babę o obwisłych piersiach, których używała jako kijanek do prania.

Słowiańska menażeria

Nic w niej nie brakuje. I tak pięknie przenikają się światy. Bestiariusz słowiański jest kompletny. A demony jak przedstawiciele działów fabryki. Fabryki marzeń sennych i wyobrażeń. Odpowiedzialne za wszystko, co się ludziom złego działo. Każdy dział miał swoją załogę wypróbowanych monstrów. Był odcinek działalności obsługujący domowe zacisze. I jego kierowniczka zrzędliwa i złośliwa Kikimora, która miała za męża pantoflarza Domowika.

Bannik zaś odpowiadała za zaplecze socjalne i pilnował porządku w łaźniach. Był to jeden z lepiej zaopatrzonych działów przedsiębiorstwa. Z obsadzonym na stanowisku intendenta Kłobukiem nigdy niczego nie brakowało.

Rusałka

Chyba że w dziale sąsiednim. Kłobuk był niepoprawnym kleptomanem. Z domu blisko było na pole, ale tam też pracował dział demonów polnych. Postrach okresu żniwnego Południca i Licho, co na rozstajach dróg czekało na ludzi, z którymi powlecze się dalej w drogę na ich zgubę. W sprawach pogody najwięcej miał do powiedzenia Płanetnik. Pasał swoje obłoczki na niebie jak pasterz skot i nie wadził nikomu. Od spraw sercowych były latawce on i ona. Para nimfomanów niestrudzonych. W obejściu straszyła Strzyga zajeżdżająca konie w czas nocnego odpoczynku. A Zmora ściągała na ludzi duszne sny i nocne udary. W lesie czaił się wilkołak, co przy pełni zmieniał się w potwora, tępego i zaślepionego przebraniem mordercę. Baba Jaga też nie była lepsza od poprzednika. Do perfekcji miała opanowane umiejętności jazdy na byle czym. No i te jej porwania na zlecenie i bez. Rodzice drżeli o swe dzieci. Leszy i Dobrochoczy.

leszy borowy
Leszy, dochrochoczy lub borowy, zależnie od podań.

Dwaj gajowi. Pilnowali lasu skwapliwie. Drzewa i zające mieli przeliczone. Żaden kłusownik nie wyniósł im nic z lasu. Jak się wkurzył jeden z drugim to i drzewo potrafił pod nogi nieproszonego gościa zwalić. Spróchniałe, bo spróchniałe, ale huku przy tym było co niemiara. Kto nerwy miał słabe i zwieracze podatne na stres, przyodziewy nowej potrzebował po powrocie z lasu. I nad wodą można było spotkać sławetną reprezentację. Tam Utopić wciągał ludzi w odmęty lub dla zabawy zadręczał zagadkami.

Licho – kim jest

Z popularnego powiedzenia wynika, że Licho musi być strasznie zmęczone. Jest tyle miejsc gdzie ludzie szczęściem się karmią. Licha i dobra dola nie odstraszy. Tym bardziej przylezie i krwi napsuje. Krowy mleka nie dają; kury jaj nie niosą; świeżo ostrzona kosa w kamień trafiła. Wiadomo kto za tym stoi. Rzadko ludziom się pokazuje, urodzie to zawdzięczając. Ma ją Licho szkaradną. Starucha sucha jak wiór. W wielkiej jak bania głowie jedno kaprawe oko łypie złym wzrokiem. Oblicze jak suszona śliwka, chałat na grzbiecie leciwy i zawszony, cuchnący. Inni co Licho widzieli, mówili o zwierzu nieznanym i szpetnym; chytrym wzrokiem patrzącym. Ponoć starucha gorszy rwetes w domu zrobić może. Chorobę i śmierć na domowników sprowadzić może. Bydło wytruć i zasiewy zarazą zniszczyć. Kudłata kreatura za mniejsze psoty odpowiadać ma. Nie znaczy to, że lubiana była. Starucha z czystej złośliwości z satysfakcją ludziom szkodziła. I zaklęcia przeciw niej nie było ni jednego. Nasyciwszy się zła czynieniem, szła dalej. Szczęścia ludzkiego wypatrując, by zdeptać je zaraz. Czekać trzeba było, by sobie sama poszła.

licho

Licho dziś trochę zapomniane jest trochę. A imię jego lżejsze przekleństwo przypomina. Za najlepszych swoich czasów blady strach na ludzi padał, gdy kto Licho wspomniał.

Lichu wielką radość sprawiało sprowadzanie ludzi na złą drogę. Szepcząc do ucha złe słowa, namawiając do złego, w końcu nieszczęście, albo i chorobę na człowieka sprowadzić mogło. Tak długo jad do ucha sączyło, aż człowiek myślał, że sam ze sobą rozmawia. Jeśli kto innym szkodził, Licho pod kuratelę go brało i wspomagało, obdarzając wszelkimi plenipotencjami w czynieniu zła. Gdy dzieła dokonał, Lichu niepotrzebnym będąc, kończył, jak i jego poprzednicy. Kto chciał w nim przyjaciela mieć, zawodził się sromotnie.

licho

Jeśli co złego stać się mogło, a przyszłość niepewną się jawiła, ludzie zwykli mawiać – „Licho wie, jak to się skończy”.

Mitologia słowiańska pełna była stworów i kreatur przeróżnych. Każdy strach, każda fobia miała swojego patrona.