Miesiąc: Październik 2016

Na jeża, czy irokez

Nie mam wątpliwości, że chcę urządzić Postrzyżyny. Mój syn ma już prawie siedem lat. Dlatego wyprowadziliśmy się z miasta. Uciekliśmy w głusze, zabierając dzieci, żeby móc powrócić do korzeni. Stara wiara kusiła nas od dawna. Pod Świekorą powstała wioska, gdzie mieszkali nasi znajomi. Często jeździliśmy na Postrzyżyny ich dzieci i wnuków. Maluchy zamiast komunii w kościele poddawane były starej inicjacji. Postrzyżyny dla chłopców i Zapleciny dla dziewczynek (czytaj więcej – https://blog.slowianskibestiariusz.pl/zycie-slowian/swieta/postrzyzyny/ )gromadziły spory tłumek. Spotykaliśmy się niestety tylko z okazji świat. Regularnie według kalendarza. A Postrzyżyny, jeśli tak wypadało. Postrzyżyny to szczególne święto dla maluchów. Zawsze były przejęte, kiedy ojciec ścinał pierwszy kosmyk lnianych włosów. Matki płakały, a ojcowie pękali z dumy. Po każdych Postrzyżynach w osadzie przybywało osadników. Uroczystość była dobrą reklamą. Zjeżdżało się mnóstwo publiczności, co pozwalało nam urządzać następne Postrzyżyny, nie zważając na finanse. Niestety samo z nieba nam nie spada. Ktoś może powiedzieć, że komuna się nie sprawdziła. Jednak nie wiedzą, co mówią. Dawne społeczeństwo było dobrze zorganizowane. Postrzyżyny i inne święta były tego dowodem. Wszystko było poukładane i zapięte na ostatni guzik. Hierarchia zachowana. Ludzie żyli spokojnie. Dawna puszcza odcinała ich od obcych i pozwalała na pielęgnowanie tradycji, jak robili to ojcowie i dziadowie. Postrzyżyny były katalizatorem, który przyspieszył naszą decyzje o przeprowadzce. Sprzedaliśmy wszystko, co niepotrzebne i udaliśmy się na wschód. Tam czekała nas nowa cywilizacja. Kultura, gdzie Postrzyżyny były normalnym świętem, które nie miało zabarwienia fałszywą religijnością. I wyniosłych pryncypałów. Obłudę i udawanie zostawiliśmy w wielkim mieście w centralnej części kraju. Kraju, którego nie chcieliśmy opuszczać. Nie chcieliśmy emigrować. Jednak potrzeba zmian tak bardzo nabrzmiała, że zaczęliśmy się dusić w mieście. Dusić w przenośni i faktycznie, od jesiennego smogu spalinowego i listopadowej chandry. Nawet kolorowe ciuchy nie pomagały. Tylko w osadzie dzieci nagle zdrowiały, a my odzyskiwaliśmy wigor i jasność myślenia.

postrzyżyny mieszka
Postrzyżyny Mieszka

Podarunek dla króla

W klatce na dnie stoi popielnica. Na pręcie w połowie wysokości drucianej konstrukcji siedzi trochę zbyt spokojny Ognisty ptak. Nie wierzę, że udało się go złapać. Chyba zgubiła go pazerność. Pierwszej nocy, gdy Żar ptak przyleciał do ogrodów królewskich, siedziałem od tygodnia niewyspany i czatowałem na złodzieja złotych brzoskwiń, jakie właśnie owocowały. Ognisty ptak usiadł na gałęzi i zaczął dziobać złote owoce. Z owoców ciekł sok. Złoty sok, a z dzioba ptaka wydobywał się przy każdym dziobnięciu, dźwięk, który był jak syreni śpiew. Z kropli padających na trawę rodziły się złote i czarne perły. Zbierałem je do kieszeni, starając nie poruszać się zbyt gwałtownie. Nagle ptak przekrzywił głowę i zaskrzeczał, a głos miał przeraźliwy. Żar ptak już chciał się poderwać do lotu, ale schwyciłem jego ogon i trzymałem z całych sił. Targał drzewem, aż pospadały wszystkie brzoskwinie. Wreszcie udało mi się wcisnąć go do worka. Ognisty ptak szalał z zawiązanym worku. Zabrałem szybko moją zdobycz i pognałem do pałacu.

ognisty ptak

Dziady – listopadowy wieczór

Dziady – listopadowy wieczór

Zbliża się jak co roku dzień, kiedy wspólnie z rodziną pójdziemy na cmentarz, by zapalić światełka na grobach rodziców, dziadków i znajomych. Zaniesiemy znicze i wieczorem, kiedy zapadnie zmrok cmentarz rozświetli się blaskiem łuny. Mało kto wie, jakie są korzenie tego święta. Jak było obchodzone przed wiekami. Kiedy życie ludzi organizowane było przez inną wiarę. Wiarę naszych przodków zepchniętą i zbeszczeszczoną przez nowy porządek. Ceremonia nosiła pradawną nazwę Dziady. Dziady, czyli duchy przodków. Duchy tych, którzy odeszli i czuwają nad nami w zaświatach.

dziady

Ideą święta było obcowanie, czyli gromadne przebywanie żywych i zmarłych w jednym miejscu. Przybywające na Dziady duch należało ugościć. Przyjąć tym, co cenili sobie za życia najbardziej. Na Dziady szykowano potrawy. Gotowano kaszę, wyciągano z komory miód, lepiono pierogi. Przybyłe Dziady ceniły sobie mocny alkohol. Toteż nigdy nie mogło zabraknąć na stole choćby odrobiny wódki. Każdy wznoszony toast ku czci i pamięci wypominanych dusz poprzedzało uronienie odrobiny trunku na podłogę dla zmarłego, by ten też mógł zasmakować w dawnych przyjemnościach związanych z cielesnością. Dziady dawały możliwość jak inne święta na gremialne spotkania, nie tylko rodziny. Ważnym elementem obchodów święta Dziadów była obecność kogoś obcego. Niezwykłego obcego. Do pełnego odprawienia ceremonii potrzebny był wędrowiec. Tym wędrowcem był chodzący od domu do domu, od wsi do wsi żebrak. I, czy to zbieżność, też nazywany Dziadem. Dziad był łącznikiem między zmarłymi i żyjącymi. Był klamrą spinająca dwa światy. Świat realny i być może świat wyimaginowany. Obecność medium sprawiała, że można się było porozumieć z przybywającymi. Peregrynaci cieszyli się ogólnym poważaniem, nie tylko w okresie odprawiania Dziadów. Przez cały rok, jeśli tylko pojawili się w wiosce byli przyjmowani przez każdego mieszkańca z honorami i atencją. Pomagając w odprawieniu ceremonii, przy okazji spełniali jeszcze jedną rolę. Ciągła wędrówka sprawiała, że odwiedzali różne miejsca i dużo widzieli. Byli zatem jak obecne gazety i wiadomości telewizyjne. Mogli uraczyć słuchających ciekawymi opowieściami. Dziady były zatem okazja do posłuchania, co się dzieje na świecie. Co słychać w okolicznych wioskach. Można było to wiedzieć, nie ruszając się z domu. Dziady w tym zakresie spełniały funkcje informacyjną. I trzeba było się postarać, bo gość za kilka dni ruszał w dalszą drogę i co widział i czego doświadczył, zaniósł sąsiadom. Powtórzył wszystko za szczegółami. Jeśli został źle przyjęty, jego opinie były, nawet bez złośliwości, nieprzychylne.

dziady

Dziady Były obchodzone co roku na jesieni. Choć dawniej, w czasach przedchrześcijańskich, istniał jeszcze jeden termin na obrzędy Dziadów. Drugie Dziady odprawiane były wiosną. Tak że co pół roku był czas, by wspomnieć ukochanych zmarłych. Zresztą w kalendarzu świąt słowiańskich, przy każdej okazji pamiętano o zmarłych i nawet najweselsze święta zawierały elementy odnoszące się do kultu przodków. Dziadom składano ofiary pod wielkimi dębami i w korowodach dożynkowych.

Wiedza zaczerpnięta z artykułu: https://blog.slowianskibestiariusz.pl/zycie-slowian/swieta/dziady/